i urządziliśmy się wcale dobrze. Kosztowało nas to w dodatku o wiele taniej, gdyż ryb i zwierzyny mogliśmy poddostatkiem nabywać u Ajnów, a ryż, mąkę, suchary, cukier, herbatę przywieźliśmy ze sobą. Za strawne w zajeździe żądano od nas bardzo drogo, tyle co w Siraoj. Perni zaś, czuliśmy to, obdarłby nas napewno ze skóry. Udobruchaliśmy starego, kupiwszy u niego jakieś fatałaszki i obiecawszy „sutą modlitwę do ciężkich bogów“, jeżeli się pozwoli zmierzyć i sfotografować! Nazajutrz rano zjawił się ubrany w najpiękniejsze swoje kimono z brzostowego łyka w czarno-czerwono-białe wzory. Zdziwił się bardzo, kiedy zaczęliśmy go prosić, żeby ubranie zdjął. Długo się wzdragał wreszcie ustąpił, ale z warunkiem, że odprawimy drugą modlitwę do „ciężkich bogów“. Wytargowaliśmy jeszcze, że pozwoli się zmierzyć. Po odbytej operacji westchnął ciężko i zapytał: poco nam to? Wyjaśniliśmy mu, że chcemy dowiedzieć się, czy Ajnowie są „sisiam“ (Japńczycy),
Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.
97