Ma zawsze pracy wiele
Niewdzięcznej, że aż strach:
Zalepiać wciąż „tunele“
„Pocztowy“ wąchać gmach;
Lecz od czasów, gdy frykasów
Wonnych raz doczekał się,
Gdy ma listów
Socjalistów
Szukać, wówczas w pień ich klnie!...
Czasami liberalnie
O władzy mówić śmie,
Że on też radykalnie
Niekontent z rządu — nie!
Gdyby nie to
Sub secreto
Mówi wśród tajemnych min —
Za swą sławną
Służbę dawną
Miałby krest i wyższy czyn!...
Nie te jednak rzeczy wesołe zajęły Gawara. I nawet nie te niesłychanie ciekawe wiadomości więzienne, które otwarły nagle przed nim cały ogrom i rozmaitość zamkniętych tu sił, całą bujność marnującego się życia. Uwagę jego pochłonął i wprost wstrząsnął nim poważny artykulik, umieszczony w odcinku pod kreską i zatytułowany: „Wojsko jako wola narodu“.
Przeczytał go raz, przeczytał go drugi, przeczytał trzeci, pił go wprost oczami, czując, że każdy wyraz, każda myśl zapada mu w głąb duszy, jak drogocenna perła.