Strona:Wacław Sieroszewski - W szponach.djvu/24

Ta strona została przepisana.

łej klasy. W niebezpieczeństwie dobry kolega nie opuści nigdy towarzysza i nie zwali na niego winy... Byłaby to podłość...
— Brawo!...
Huczne oklaski, uśmierzone politycznie przez przewodniczącego.
— Proszę o głos w tej sprawie!... — ozwał się szepleniący bas.
— Nie mogę dać głosu koledze Rodkiewiczowi, gdyż referat jeszcze nie skończony.
— Proszę w sprawie formalnej!...
— W sprawie formalnej co innego. Proszę o spokój: kolega Rodkiewicz ma głos w sprawie formalnej.
Gruby, tęgi chłopak o szerokiej, piegowatej twarzy podniósł się uroczyście z miejsca i odchrząknął:
— Protestuję przeciw stawianiu kwestji na niewłaściwym gruncie. To nas zaprowadzi na manowce. Uczuciowość zawsze szkodziła nam Polakom. Polska zginęła przez uczuciowość. Gdyby Sobieski nie dał się powodować uczuciu i nie poszedł pod Wiedeń, inaczejby wyglądała nasza historja. Tak! Żądam więc, aby tu u nas każda rzecz była rozważana z punktu widzenia zimnego rozsądku. Koledzy: precz z osłabiającem twardą wolę uczuciem! A więc z tego punktu widzenia: Co takiego kolega? Kolega przedewszystkiem może być zły, albo dobry. Weźmy pierwszy wypadek... Naprzykład, czy