— „Kto jesteście, towarzyszu? Skąd i za co?... Posyłam wam alfabet stukania. Pierwsze uderzenie — rząd, poczem przerwa — następne uderzenie — miejsce litery w rzędzie. Stukać najlepiej o zmroku, bo wtedy nie widzą, kto stuka. Gdybyście chcieli odpisać, to kartkę oddajcie temu, co przynosi chleb. To nasz człowiek, prawda, złodziej, ale uświadomiony już tu w więzieniu. Siedzę tu już dwa miesiące i znam doskonale wszystkie porządki. Jeżeli trzeba wam będzie co, to wam poradzę. Jestem S. D. K. P. i L. Nazywam się Butterbrot“.
— No, doskonale!... Ale zapomniał napisać, z której znajduje się strony. Zaraz zastukam i dowiem się.
Chwycił łyżkę i uderzył w mur.
— Raz, dwa, trzy.
Gdy po małej zwłoce ozwały się za ścianą uderzenia, roześmiał się, a gdy i za drugą ścianą jednocześnie ozwały się podobne stuknięcia, zawołał w głos:
— Ale tu widzę tych Butterbrotów urodzaj!
— Już pan stukasz?... Wcześnie pan zaczyna! Stukać nie wolno!... Napisano w prawidłach. A wrzątku pan chcesz!? — spytał, otwarłszy okienko, klucznik.
— Przyjacielu, naczelnik więzienia pozwolił mi wczoraj robić wszystko, co zechcę, spytaj go, jeżeli nie wierzysz. Wrzątku chcesz mi dać? A poco?
— Do herbaty.
Strona:Wacław Sieroszewski - W szponach.djvu/79
Ta strona została przepisana.