lampę umieszczają wysoko w murku! Że przy niej wcale czytać nie można, to też prawda... Ale przedewszystkiem on czytać nie ma co, po drugie uważa, iż o wiele gorzej jest, że jedzenie złe i że go mało. Czy więc nie należałoby protestować przedewszystkiem przeciw lichemu pożywieniu, żądać jego poprawy? W dodatku byłoby to w interesie całego więzienia.
W tym duchu napisał karteczkę. Ale rozumiał, że dzisiaj jej wysłać nie może, że wymaganie od dozorcy z jego strony, aby go po raz wtóry poprowadził do ustępu, mogłoby wzbudzić podejrzenie i „wsypać“ komunikację. Schował więc karteczkę już gotową w szparkę muru za piecem i z niecierpliwością czekał zmroku, aby wypukać sąsiadowi, iż odpowiedź wyśle jutro.
Tam również z niecierpliwością czekano wiadomości od niego, gdyż zaledwie się zmierzchło, zastukano:
— Zgoda, cszy nie?
— Niezupełnie.
— Jakto?
— Długo mówić! Jutro odpiszę...
— Więc nie zgadzacie się?
— Jutro odpiszę...
— Widzę, że jesteście niezupełnie uświadomieni. A do jakiej należycie partji?
— Poczekajcie, może się zgodzicie na mój projekt... Do żadnej dotychczas nie należę partji.
— Doskonale... tem lepiej... poczekamy... zgoda... ale nie wątpię... sprawa jasna!
Strona:Wacław Sieroszewski - W szponach.djvu/92
Ta strona została przepisana.