Strona:Wacław Sieroszewski - Wrażenia z Ameryki.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

szymi, owszem większa żywość wyobraźni, niż u germanów i anglosasów, większa ilość i rozmaitość uczuć, przepływająca przez serca polskie, większa szybkość myślenia dają jej w wielu wypadkach przewagę... To też rodzice polscy, często ubodzy i niewykształceni, wysilają się, aby dać dzieciom możliwie staranne wychowanie... Ale cóż, szkoły polskie, te szkółki i ochronki parafjalne, które były dobrodziejstwem dla przybywających z Polski analfabetów i skuteczną twierdzą ich polskości, są ubogie, źle obsłużone, źle zaopatrzone, dają o wiele mniej wiedzy i wyćwiczenia umysłowego, niż państwowe szkoły amerykańskie... Tak, że uczeń z tych szkół naszych, jeżeli pójdzie do wyższych zakładów naukowych (highschool) nie może za towarzyszami nadążyè, czuje swą niższość... Dla jego rozbudzonej ambicji — jest to ból tak dotkliwy, że często zniechęca go do polskości... Wszystko co amerykańskie staje się dla niego wzorem i ideałem, przechodzi przez okres małodusznego wstydu za swą narodowość! — Pod jego wpływem niektórzy skłaniają rodziców, albo sami amerykanizują swoje nazwiska, nie chcą w domu mówić po polsku i zmuszają rodziców do mowy angielskiej, tak, że polski język potoczny staje się coraz gorszy wśród Polaków amery-