Strona:Wacław Sieroszewski - Wrażenia z Ameryki.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

Polacy, którzy chociaż źle mówią po polsku, jednak czują się Polakami, opiekują się rodakami, pomagają im, oraz starają się, aby w instytucjach, mających do czynienia z Polakami, gdzie ich jest dużo, uwzględniano polskie potrzeby obyczajowe i językowe. Za ich to pewnie staraniem powstają w miejskich bibljotekach publicznych małe działy wyłącznie polskich książek. Widziałem jedną taką małą książnicę polską w wielkiej bibljotece w Cleveland, urządzoną staraniem bibljotekarki p. E. Ledbetter; było tam wszystkiego parę półek, zastawionych książkami polskiemi, przeważnie powieściami: Żeromskiego, Reymonta, Sienkiewicza, Prusa, Kaden–Bandrowskiego, Weyssenhoffa i innych. Jest to mało, bardzo mało, ale to dopiero początek i powiadano mi, że będzie więcej, że ruch w tym kierunku dopiero co rozpoczęty. Uważam, że tworzenie takich działów polskich w publicznych książnicach amerykańskich jest najlepszym środkiem rozwinięcia czytelnictwa polskiego, jak dokształcające kursa przy gimnazjach amerykańskich są najlepszym sposobem zachowania języka polskiego, a przez język — kultury polskiej wśród wynaradawiającej się emigracji polskiej.
Wstrzymanie pochłaniania Polaków przez życie amerykańskie leży nietylko w