nie pokazywał… A przyniósł dwa irysy!… Dwa irysy!… Skąpidło obrzydliwe!…
— Cicho, Teruci!… Nie w wartości podarunku wyraża się serce!
— Serce!? Dobre serce!?… O! Wszyscy aż nadto dobrze o nim wiedzą w Tomari. Ba, w całej okolicy, jak długa Tokkaido! Czego on tylko chciał tutaj, co wypatrywał ten stary borsuk!?… — mruczała służąca, brząkając naczyniami w kuchni.
Misawa tymczasem śledziła dziewierza w małem zwierciadełku, ukryta w głębi pokoju. Widziała, jak zwolnił kroku koło łodzi rybackich, jak, spotkawszy marynarza, zaczął z nim gawędę, jak nareszcie ruszył dalej. Gdy obraz jego znikł w lustrze, gdy poczuła się zupełnie samą, twarz jej zadrgała, wykrzywiła się i łzy rzęsiste popłynęły na długi zwitek listu, który znowu wyciągnęła z szufladki.
Takeo pisał nietylko o połowie ryb.
Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/142
Ta strona została przepisana.