Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/19

Ta strona została przepisana.

krawędzi brzegu i zmyła dziewczynę… Zanim krzyknąłem i skoczyłem ku temu miejscu, już na drodze nie było nikogo, a powyżej stał Japończyk z kwiatkiem w ręku i strasznym na twarzy… uśmiechem.

Wcześniej wiośnie powiem: żegnaj!
Niźli puch wiśniowych kwiatów
Zerwany przez wiatr…

pisał książę Asano, skazany przez mikada na „harakiri“, w swym wierszu przedśmiertnym.
Prócz burz, tajfunów, trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, pożarów i powodzi, śnieżnych lawin i zwałów skał, zdarzają się w Japonji jeszcze straszne głody i niemniej straszne mory; nawiedza ją często cholera i czasami dżuma… Do niedawna grasowały w niej krwawe wojny domowe oraz zemsta rodowa. A mimo to umieją Japończycy przy lada sposobności bawić się wesoło, jak dzieci. Nikt lepiej od nich nie umie urządzać publicznych pochodów, uroczystości, teatralnych przedstawień, iluminacyj, wystaw kwiatowych, przechadzek, wycieczek, pikników oraz innych przyjemności i zabaw, po większej części na świeżem powietrzu i na tle cudownej przyrody, na wyspach, na górach, u wodospadów, wśród kwiatów, zieleni, świateł i drzew…
Ta pogoda japońskich umysłów i obyczajów, ta zdolność ich do wesołości, do zabaw naiwnych, prostych… tłumaczy się również przewagą jasnych i miłych cech japońskiej przyrody. Niema