Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/217

Ta strona została przepisana.
XV.

Przyjazd Takeo zrobił ogromne wrażenie w miasteczku. Czekano niezwykłych wydarzeń. Gdy przechodził przez ulicę, wychylano głowy z okien i sionek, wychodzono ze sklepów, zatrzymywano się i oglądano za nim, jak za cudzoziemcem.
Szczególniej kobiety nie były w stanie ukryć niezwykłego zainteresowania. Takeo nie mógł tego nie zauważyć. Zresztą Inotsuke Jokojama nie omieszkał powiadomić go natychmiast o wszystkiem. Opowiedziawszy mu o nagłem zniknięciu Noja, o milczeniu i łzach Kasziwade, o znalezionej w morzu odzieży młodzieńca, dodał od siebie ze skromną przenikliwością:
— Byłem pewny, że tak będzie. Niecnota musiał wymknąć się nam niepostrzeżenie, a potem, ratując się przed zasłużoną zemstą, udał samobójstwo!…
— Jeżeli udał samobójstwo, to nie z tego powodu, gdyż stanowczo nie znalazłem nikogo