Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/277

Ta strona została przepisana.

…dębowym liściem uwieńczeni,
Rzuciwszy miecze, siądą rozbrojeni
Rycerze nasi, słuchać o przeszłości…

— To nic, że obecnie trzeba walczyć, przelewać krew swoją i cudzą… Wojny i rewolucje są jak tajfuny, które odświeżają zastałe nad bagnami powietrze!… — mówił tak natchniony Sasaki Nobu-tsuna.

27-go listopada.

W błękitach słonecznego poranku wdali przed nami bieleje za zakrętem rzeki Chań-kou. Przy pożegnaniu pan Sasaki wręczył mi wachlarz z wierszem, pięknie wykaligrafowanym chińskiemi hieroglifami, a pan T. dołączył dosłowne jego tłumaczenie.
W tym wierszu cierpienia Polski i rycerskie tradycje Buszi-do splatały się w kunsztownych rymach…


∗             ∗

W Chań-kou spędziłem dziesięć dni i, chociaż trawiła mię febra, zwiedziłem ciekawe rzeczy w mieście i przyległych okolicach.
Samo miasto dzieli się na miasto chińskie i settlement europejski. Obie części rozdzielone są wysokim murem, a wejściowej bramy pilnuje policja angielska.
Granice settlementu właśnie niedawno wy-