sprawności pracownika europejskiego… Mimo to idzie dobrze: Chińczycy łatwo orjentują się i przystosowują… Mamy z nich już dobrych majstrów i maszynistów — mówił dyrektor tego wydziału.
Stamtąd udaliśmy się do odlewni armat, a następnie do arsenału. Przy tokarniach, heblarniach, gwinciarniach, wiertnicach i sztancowniach wszędzie widziałem — Chińczyków. Oni również pracowali w giserni i modelarni. Następnie pokazywano nam działa i karabiny najnowszych systemów, wyrobione całkowicie w tym zakładzie…
— Zatrudniamy około pięciu tysięcy ludzi, pracujemy dzień i noc, a jednak wyrobów naszych nie wystarcza na pokrycie połowy potrzeb państwowych… Bruździ nam bardzo budująca się obecnie z Chań-kou do Pekinu kolej… Szyny, zwrotnice, konstrukcje żelazne mostów, wszystko mamy dostarczyć… Opinja publiczna żąda, aby nie dawano zamówień fabrykom zagranicznym, lecz budowano swojskie fabryki, tymczasem rząd nie ma na to pieniędzy… — objaśniał dyrektor.
Prócz dyrektora towarzyszyło nam przy zwiedzaniu paru mandarynów wyższej rangi i jakiś generał.
Po obfitem, zbytkownie zastawionem śniadaniu, gdyż uważano nas za gości wicekróla, zechciał ten wojskowy przedstawić nam swe wojsko, już wykształcone po europejsku. Na ob-
Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/287
Ta strona została przepisana.