Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/45

Ta strona została przepisana.

i wzmocnienia władzy monarszej, przywrócił pozory dawnej czci dla „mikada“, niewidzialnego boga, w imieniu którego rządził. Wypłacał mu stale roczną pensję i rok rocznie posyłał z umyślnym posłańcem wiernopoddańcze podarunki. Zato dajmiosów mocno Jejasu i jego następcy przycisnęli, otoczyli szpiegami, za lada podejrzeniem więzili i tracili, przenosili z miejsca na miejsce. Każdy z nich musiał rok spędzać w Jedo, na dworze szio-guna, a rok tylko w rządzonej przez siebie prowincji i w owym czasie ich żony i dzieci pozostawały w stolicy jako zakładnicy.
Umilkł szczęk broni, umilkły wrzawy potężnych rozterek, w znękanej walkami krainie zawitał długi pokój, utrzymywany twardą ręką Tokugawów, opierających się na ludzie prostym i prostem rycerstwie.
Dwór sziogunów w Jedo rośnie w bogactwa i zbytek, wyszukana etykieta, romanse rycerskie, ulotne miłostki, poezje zastępują zwolna dawną surową prostotę wojowniczych władców.
Tu, na tym Warsalu japońskim, powstają te dziwaczne, subtelne formy grzeczności, jakiemi po dziś dzień zadziwiają i czarują Japończycy cudzoziemców. Tu kształcą się tańce i śpiewy gejsz, tworzy się dramat japoński, który przetrwał aż do naszych czasów, a którego ojcem był Szekspir japoński, Chikamatsu Monzaiemon — autor 50 utworów. W owych czasach powstają wspaniałe świątynie japońskie, wyrabia się styl architektoniczny. Ale wraz ze zgnuśnieniem