chach wiatru i daleki wodospad mącił jedynie ich szmer jednostajny… I natychmiast wspomniałem powyższą „hajkai“, przytoczoną przez Chamberlaina w jego pracy o literaturze japońskiej.
Taką jest cała sztuka japońska, niezmiernie treściwa, skupiona w sobie, jakby zawstydzona…
Wrażliwość na piękno rozsiana jest w całym narodzie. Dość widzieć ich uroczystości ludowe, zabawy, igrzyska, aby zrozumieć, jaką moc dekoracyjnego zmysłu posiada gmin tutejszy…
Po drodze do Czusendżi z Nikko zauważyłem w zielonej ścianie lasów, porastających niebotyczne, prostopadłe góry, kilka jaskrawo-purpurowych plam.
— Co to? — spytałem przewodnika.
— To są klony!…
— Jakże na miejscu wyrosły!… — zawołałem zachwycony.
— So-da! (juści!) — rozśmiał się Japończyk… — Posadzone, umyślnie posadzone!…
Stare parki Kioto, Tokio, Nagasaki, Nikko są dziełem wysokiej, wyrafinowanej sztuki. Droga królewska, wysadzona gęsto niby kolumnami olbrzymiemu kryptomerjami, jest również dziełem sztuki i każe nam podziwiać siłę wyobraźni i miłość wrażeń artystycznych u ludzi, którzy trudzili się dla pokoleń, mających narodzić się za 300 lat.
I to jest właśnie miarą kultury narodu. Ci, co mylnie wyobrażają sobie Japończyków, jako „dłubaczy cacek“, niech zwiedzą Nikko, spojrzą
Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/52
Ta strona została przepisana.