ją więc do rodziców, a sam pośpieszył do Kioto. Po przybyciu udał się niezwłocznie na poszukiwanie O-Tojo, nie zmieniwszy nawet odzieży podróżnej.
Kiedy stanął na ulicy, gdzie mieszkali przed rozstaniem się, zapadła już noc, późna noc dziesiątego dnia dziesiątego miesiąca roku. Miasto spało ciche, jak cmentarz. Księżyc jednak świecił jasno i samuraj z łatwością odnalazł znany mu dom.
Bardzo smutno wyglądał zapuszczony budynek z dachem, porosłym wysoką trawą, i podartym papierem w oknach. Samuraj zastukał do drzwi, ale nikt się nie odezwał. Naówczas, spostrzegłszy, że drzwi nie są zaparte ryglami, uchylił je i wszedł do wnętrza.
Pierwszy pokój był zupełnie pusty i nawet ogołocony z mat [1].
Zimny wiatr hulał po nim, wdzierając się przez liczne szpary w okiennicach, a światło księżyca przenikało przez otwory z sionki. Inne pokoje były również zapuszczone i nieużywalne…
Dom był widocznie niezamieszkany.
Mimo to samuraj postanowił dotrzeć do najdalszej jego części, do małego pokoiku, w którym niegdyś lubiła przebywać O-Tojo.
Z przejmującem wzruszeniem dostrzegł nagle światło, migające za przepierzeniem. Krzyknął radośnie i zajrzał przez uchylone drzwi.
- ↑ Grube jak materace maty — „tatami“ zastępują w mieszkalnych pokojach japońskich podłogę.