Zaraz po herbacie urżnęła od ucha kapela, umieszczona na ogołoconej z dekoracji werandzie. W jarząco oświetlonej sali, wolnej od wszelkich sprzętów, z wyjątkiem ustawionych wzdłuż ściany krzesełek, zaczęły wirować pary, i wzięli rządy w swe ręce pan Haraburda i Toluś Żarski, uznani w okolicy wodzireje. Panien
było mało, a młodzieży dużo, gdyż wszyscy chłopcy wzięli udział w pląsach, i nawet niezgrabny Izyda się „puszczał“.
— Raz kozie śmierć! Nie mogę przecież pozwolić, żeby wyłącznie ten Rwęcki w głowie wszystkim zawracał...
Ech, zawracaj od komina
A uważaj, której niema!...
Poszła więc w ruch pani Wypiórkowska, pani Opacka, nawet pannę Małgorzatę wyciągano co chwila z kredensu, ze śpiżarni albo ze stołowego pokoju, gdy nie starczyło pary.