Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/229

Ta strona została przepisana.

na ganku starego dworu ukryty stróż głośnem chrząknięciem dał mu znać, że go widzi. Kazio wślizgnął się cichutko do pokoju, pełnego głośnego chrapania Włodzia i skromniejszego posapywania Antosia.
— Gdzie schować list?... — pomyślał z wysiłkiem. — Chyba... pod materac... Z pod poduszki mogą wyciągnąć — rozmyślał, jak przez mgłę.
Nawpół przytomnie wykonał zamiar, rozebrał się i usnął, ledwie głowę na poduszkę opuścił.