Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/275

Ta strona została przepisana.

pogardliwym wzrokiem po roju powieści, wybrał Buchnera „Siła i materja“, dodał do tego „Logikę“ A. Baina, „Niewolę kobiet“ J. S. Milla, „Samopomoc“ Smilesa, „Fizjologję“ Lewesa i trochę drobiazgów. Obładowany książkami, jak wielbłąd, poszedł do starego dworu i zamknął się na klamkę w niskich, ciemnych pokojach.
Przez otwarte okno dolatywały go z ogrodu wesołe śmiechy, wołania i rozmowy kolegów, tupot rozigranych nóg, szelesty sukien panieńskich, ciepły wietrzyk niósł upojne zapachy jesienne — dojrzałych owoców, kwiatów miodowych, piołunów, tymianku, przegrzanych mchów i wrzosów, winny aromat wczesnego listopadu... Zielone desenie kołyszącego się listowia, złoto przesączającego się przezeń słońca, szafir dalekiego nieba wabiły go, niepokoiły, ciągnęły ku sobie... Nie ustępował jednak pokusom i przymknąwszy oczy, zatknąwszy uszy, czytał zawzięcie: „Poznanie zatem, wyobrażenie, idea pewnego przedmiotu konkretnego, jest zebraniem wszystkich tych czynności umysłowych, upatrujących w rzeczach różnicę lub podobieństwo, utkwionych niejako i zachowanych w umyśle, dzięki zdolności, którą nazywamy pamięcią: dzięki to pamięci możemy odróżniać i porównywać wrażenia obecne lub minione i gromadzić mnóstwo nabytków umysłowych, zwanych wyobrażeniami, wiadomościami, myślami“...
— Właśnie — myślami, to najważniejsza! Nadewszystko trzeba wyrobić sobie przewagę