Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/312

Ta strona została przepisana.
XXV.

Sędzia śledczy zajął stary dwór na swą kancelarję; chłopców przeniesiono do nowego dworu.
Sprawa, pozornie bardzo prosta, w miarę badania gmatwała się niepospolicie. Wprawdzie obdukcja lekarska stwierdziła, że Józef Ramocki zmarł od upływu krwi, wskutek rany, zadanej ostrym narzędziem w szyję, lecz jednocześnie wypłynęło, że w lesie padł w tym czasie strzał, a kto strzelał, niepodobna było ustalić.
Powtórne badania bardziej jeszcze całą rzecz plątały:
— Ty gadaj prawdu!... Bo jak powiesz nieprawdu, to ja ciebie zakuju w kandały i zasażu do turmy... Nu!... Jak było? Powiadaj!... — dopytywał się urzędnik po raz może dziesiąty nieszczęśliwego gajowego.
Ten stał czarny, chudy, spocony i, patrząc w twarz urzędnika czerwonemi, bezrzęsnemi oczyma, odpowiadał trzęsącemi się wargami:
— Jakżeby ja śmiał, prześwietny sądzie, z przeproszeniem łgać?... Od samego pierwszego