Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/321

Ta strona została skorygowana.

Uradzono posłać Walczaka do dziedziczki na zwiady, ale oparł się temu stary Tomporski.
— Nanic!... Znowu nas pod siebie podgarną! Niech już będzie, co ma być, a tylo trzymajma się kupy... Najgorzej rozłazić się po stronach... Jak odpowiadać, to odpowiadać wszystkim gromadą... Wtedy nic nie zrobią... Wstydzić my się nie mamy czego, las był nasz od wieków... Swego my bronili!...
— Przecież że nasz!... Słyszeliście, jak komisarz z papierka czytał? — wstawił Ciacia.
— Jużciż czytał!...
— Wszyscy słyszeli... Jak z jambony czytoł!...
— Bo prawda!...
— Kto go ten las siał — wiatr i Bóg!...
— A ino!...