Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/36

Ta strona została przepisana.

butersznyty, przyszła im do głowy świetna myśl, żeby na noc do dworu nie wracać, lecz wyruszyć stąd dalej o świcie na poszukiwanie „ranionego" wilka.
— On tu, niedaleko... na pewno gdzieś się zaszył, widzieliście sami, że farbuje, to przecie daleko nie ujdzie!... Gdy go ruszymy... ślad świeży wyda go po dniu... A ja mamusi wszystko wytłumaczę, przeproszę i opowiem, jakie nas do tego ważne zmusiły powody! — dowodził z przejęciem Antoś.