starszych, dobrze?... Sprowadzimy z Witowa charty... Mam dwa nowe wilczarki, co chodzą podobno w pojedynkę na każdego zwierza. Spróbujemy więc... Co, zgoda?... Pamiętajcie tylko przez lato nauczyć się dobrze konno jeździć, gdyż gnać będziemy na łeb na szyję, rów nie rów, płot, czy kamień... sadzić będziemy bez pamięci... A kto spadnie...
— To będzie nieładnie!... — wtrącił żywo Antoś. — Panie Janie, jaki pan dobry, ach, jaki pan dobry!...
— Zawsze to mówię, — przytwierdził z dumą Włodzio. — Niema w okolicy nad mego brata!
Na bryce zapanowała wesoła, serdeczna atmosfera. Wśród rozmów o polowaniach i przygodach zapomniano o „szkodnikach" i o radach... „Encyklopedji Rolniczej".
— Niech pan opowie, jak to było w powstaniu!...
Rwęcki milczał przez chwilkę, jak gdyby się wzdragał, lecz gdy młodzież obiegła go z ponownemi prośbami, zaczął cichym głosem, patrząc smutnemi oczyma gdzieś daleko za łąki, za lasy, za pola...
— Z początku źle nas przyjęto w partji. Przybyliśmy jednocześnie we trzech z tej samej okolicy: ja, Stanisław Śniadecki i Roman Wojdyga.
— Ten kulawy z Rokicin... Wiecie... — wtrącił Włodzio.
Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/48
Ta strona została przepisana.