Tańcowano koło niego niemało... a, w rezultacie, kto szlabanów na drogach pilnował, rewidował nasze bryczki i paszporty?... Może kiedyś się spotkamy przy wspólnej robocie, ale teraz nic z tego!
— Były jednakże i inne przykłady. Nie o to chodzi...
— Tak, były, nie przeczę... wyjątki.
— Dlaczego chłopi mają być lepsi od innych? — wmieszał się młody Domański. — Jeżeli obecnie my, szlachta, sól ziemi, nie możemy przebaczyć im małego względem nas przewinienia, to jakiem prawem żądamy, żeby oni zapominali o swych odwiecznych krzywdach po jednej naszej pieszczocie?... Zresztą oni ze swego
punktu widzenia postąpili mądrze: spostrzegli, że z tych turniejów ryngrafowych rycerzy nic nie będzie, i przeszli na stronę siły.
Rwęcki zmierzył mówiącego złemi oczyma i targnął wąsa.
— Małego przewinienia? Względem kogo? Względem niby nas?... Nie, nie względem nas, lecz względem własnej Matki. Są, zresztą, obecnie ludzie, dla których Ojczyzna stała się pustym dźwiękiem. Jest ich coraz więcej. To nawet modne...
— Zbyt silnie, zbyt silnie powiedziane... Zreztą, to się pokaże... Dla niektórych przesądy są ojczyzną... Nie była ona dla chłopów matką, ale macochą...
— Znowu panowie wpadli na tę nieszczę-
Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/76
Ta strona została przepisana.