Pani Ramocka wyjechała na kilka dni do Warszawy; więc młodzież skorzystała z tego, aby urządzić w samem Zaciszu na miejscu kilka „prób generalnych”.
Karpowicz nalegał, aby scenę przyszłego widowiska urządzić na obrośniętej winem werandzie.
— Przedewszystkiem widownia pod otwartem niebem, to bardzo ładne. Po drugie — dużo miejsca dla widzów. Na dróżce zaraz przy stopniach można będzie ustawić krzesła. Pierwsze rzędy będą za biletami, a dalej miejsca stojące, bezpłatne, dostępne dla wszystkich. W ten sposób przyciągniemy służbę dworską, a może nawet i lud...
— Czy nie lepiej nie sprzedawać wcale biletów, a natomiast postawić na stoliczku puszkę na składki dobrowolne? — zauważył ostrożnie „Zyd wieczny tułacz”.
— Wybornie. Doskonały pomysł! Potem ją postawimy, ale na początku widowiska jedna
Strona:Wacław Sieroszewski - Zacisze.djvu/94
Ta strona została przepisana.
VIII.