Strona:Wacek i jego pies.djvu/10

Ta strona została przepisana.

cem tych podróży są liczne książki, tłumaczone również na kilka języków.
Ostatnia wojna zastała Ossendowskiego w Warszawie. W tym czasie świetny ten pisarz, mimo nadwątlonego zdrowia i szarpiących nerwy przejść, przygotowuje do druku dalsze książki, m. i. niniejsze opowiadanie pt. „Wacek i jego pies.“
Znajomy lekarz zwraca mu uwagę na lichy stan zdrowia i konieczność wypoczynku.
— Możesz się nie fatygować doktorze — przerwał Ossendowski — cała medycyna jest bezsilna w moim wypadku.
— Jak pan to rozumie?
— Słuchaj. Ja wierzę święcie w to, co usłyszałem od starego wróżbity w Narabanczi-Kure. A gdzież tu oczekiwać na znak od Ungerna? Już pewnie po nim i ślad zaginął.
Nadszedł rok 1944. W powstaniu spłonęła stolica, a część ludności musiała szukać przytułku w okolicy. Ossendowski znalazł się w Żółwinie, w gościnnym domu p. p. Witczaków.
W styczniu 1945 r. pewnego wieczoru mieszkańcy domu, w którym mieszkał Ossendowski, zostali zaalarmowani wiadomością, że jakiś młody oficer niemiecki pyta się o Ossendowskiego. Gospodarz domu wyszedł z pokoju. W hallu na jego widok podniósł się z ławy młody oficer niemiecki.
— Jestem porucznik baron Ungern von Sternberg — przedstawił się Niemiec. — Chciałbym zobaczyć się z prof. Ossendowskim. Szukam go już od miesiąca.