Strona:Wacek i jego pies.djvu/245

Ta strona została przepisana.

i czy pozostawili po sobie jakiekolwiek oszczędności.
Wszyscy uważnie przyglądali się chłopakowi.
Wacek odpowiedział natychmiast, patrząc na leśniczego:
— Pan Piotr miał kajet, w którym spisał wszystkie przedmioty rządowe i własne. Ten kajet leży w szufladzie stołu.
— A oszczędności? — spytał rejent.
— Tak jest! Państwo Rolscy mieli oszczędności — odparł Wacek.
— Na jaką sumę i co to jest? — badał go rejent.
— Nie wiem, bo tego nie widziałem — wzruszył ramionami chłopak.
— Czy wiesz, gdzie się one przechowują?
— Wiem.
— Powiedz — gdzie?
Wacek zamyślił się.
Pani Wanda w tajemnicy i zaufaniu powiedziała mu o dziupli na polanie.
Kazała oddać wszystko, co zostało tam ukryte, tylko córce...
Spojrzał więc na rejenta, a potem zwrócił się do księdza wikarego:
— Nie wiem czy mogę odkryć tę tajemnicę?
Odezwał się znowu rejent:
— Nie obawiaj się, chłopaku! Mam urzędowe upoważnienie od jego córki. Zresztą przyjmie to od ciebie komisja, złożona z nas tu trzech.
— Tak, mój drogi, możesz to śmiało uczynić! — dodał wikary.
Leśniczy ruchem głowy potwierdził słowa księdza.