Strona:Wacek i jego pies.djvu/259

Ta strona została przepisana.

Mikuś obchodził podwórko, spoglądał na gwiazdy i siedzącego przed domem Wacka.
Chłopak nasłuchiwał.
Pochwytywał tylko pomruk puszczy i lekkie pogwizdywanie wiatru w suchych chwastach za płotem gajówki.
Niepokój jednak nie odstępował.Wacka.
Zaczął się więc modlić, prosząc Boga, Ojca w niebie, o opiekę i obronę dla siebie.
Potem modlił się za rodziców, Rolskich i Siwików i za wszystkich, których uniosła śmierć.


Rozdział czterdziesty
NOWE DZIWY PUSZCZY


Minęło trzy tygodnie od dnia, w którym Wacek doręczył rejentowi wydobyte z dziupli oszczędności Rolskich i wydał należące do nich przedmioty w gajówce. W domu pozostało potem mało mebli, w stajni — Siwek, w oborze — Łaciata, należąca do gospodarstwa gajówki. Koza i wieprzki powędrowały do miasteczka, gdzie wraz z meblami miały być sprzedane, pieniądze zaś — z nich uzyskane, złożone w kasie rejenta.
Piękna, pogodna i barwna jesień zawładnęła puszczą. Drzewa zmieniły swoją zieloną szatę na czerwoną, brunatną i złocistą.
Z cichym zgrzytem spadały różnobarwne liście.
Z ziemi wyrastały całe płachty grzybów.
Szczególnie urodziły prawdziwe grzyby i rydze.