Strona:Wacek i jego pies.djvu/269

Ta strona została przepisana.

Tam nie wchodziły nawet zające i lisy, co skradały się ich tropem; nie zalatywały ptaki, gdyż ostry zapach pogorzeliska odstraszał je.
Na tym to pustkowiu i w ciszy działy się rzeczy ważne i tajemne.
Tam Strunowski szkolił oddział ochotników-chłopów, którzy wystąpili do obrony ziemi rodzinnej i wolności narodu, a jednocześnie marzyli o odwecie dla wrogów, za zbrodnie dokonane przez nich w Polsce.
Tam, śród nagich pionów grabów i sosen oddział miał ukryty w ziemi skład broni i amunicji.
Strunowski szybko i umiejętnie przekształcał chłopów w żołnierzy.
Uczył ich nie samych tylko sposobów walki i użycia różnych rodzajów broni, ale otwierał przed nimi jasne cele, do których naród cały w zgodzie i wzajemnym zaufaniu, nie szczędząc swego mienia, zdrowia i życia, powinien był dążyć nieodstępnie.
Z chłopów, którzy nigdy o tym przedtem nie myśleli, oddani ciężkiej pracy na roli, tworzyły się oddziały obrońców ojczyzny. Teraz ci nowi żołnierze rozumieli przyczynę wojny i klęski, i widzieli przed sobą drogi prowadzące do zwycięstwa.
Strunowski, młody porucznik, okazał się prawdziwym „dowódcą“, bo budził w swoich ludziach zapał i poryw do ofiary i czynu.
Wacek czuł się wybornie w tym otoczeniu.
Odbywał czujki i patrole, chodził na wywiady, uczył się sztuki wojennej albo zaprzągłszy Siwka do wozu ze słomą, jeździł do pobliskich miasteczek, skąd przywoził nowe paczki z bronią i amunicją.