Strona:Wacek i jego pies.djvu/98

Ta strona została przepisana.
Rozdział dwudziesty
ZMIANA LOSU


Od tego dnia, w którym Mikuś nabroił w stanowisku łosi i poszarpał kłusownika, wiele rzeczy się zmieniło.! i
Przede wszystkim Nora.
Stara suka jedna tylko wiedziała dokładnie o niedozwolonej wyprawie Mikusia do zazdrośnie strzeżonego przez pana Piotra stanowiska łosi — pięknych i już coraz rzadszych w Europie zwierząt.
Wprawnym węchem swym doszła do tego, że Mikuś spłoszył rodzinę łosi, że stary byk rzucił się na niego w obronie klępy i młodych, że jedno z nich zaczęło w popłochu uciekać, a niesforny pies ścigał byczka aż do rzeki.
Długo głowiła się Nora nad tym, po co skradał się Mikuś do stanowiska?
Czy zamierzał napaść na łosie?
Czy też wpadł tam przez nierozwagę?
W końcu pomyślała:
— Młody to jeszcze, niemądry pies, prawie szczenię, to i nawarzył kaszy! Teraz trzeba będzie czekać kilka dni, zanim łosie, zaniepokojone w swoim ostępie, powrócą tam. Ale ten psiak nie miał zamiaru zagryźć byczka, bo wtedy nie przerwałby pościgu i nie napadł na kłusownika... E-e, dobre to, poczciwe psisko, chociaż okropnie śmiałe! Rządzi się tu, jakby żył z nami od urodzenia.
Tak pomyślawszy Nora stanowczym krokiem podeszła do wygrzewającego się na słońcu Mikusia.