Strona:Wacek i jego pies.djvu/99

Ta strona została przepisana.

Ten uniósł łeb i przyglądał się w zdumieniu, bo stara nigdy nie zbliżała się do niego.
Zdumienie jego rosło. Nora długo i głośno obwąchiwała mu pysk, aż merdając ogonem zamaszyście liznęła go w sam nos.
Mikuś osłupiał, lecz natychmiast swoim zwyczajem najeżył sierść na karku i jak najgroźniej zajrzał Norze w ślepie.
Ujrzał takie łagodne, piwne oczy, opuszczone ze starości powieki, siwe włosy na pysku i całe w bliznach, długie, zwisające uszy, że mimowoli poruszył kitą i wstał.
Teraz on z kolei obwąchał wywijającą ogonem sukę i zaszedłszy jej od przodu lekko trącił ją pyskiem w szyję.
Nora natychmiast uspokoiła się.
Położyła się obok Mikusia i natychmiast usnęła.
Sapała przy tym i pochrapywała, a zapewne czuła się wybornie, bo przez sen nawet poruszała ogonem.
Mikuś długo, uważnie jej się przyglądał i też parę razy merdnął kitą.
Myślał przy tym, że dobrze byłoby, gdyby Nora pozostawała teraz w domu, on zaś chodził z gajowym do puszczy, sprawdzał, czy zwierzęta i ptaki są na swych miejscach, ścigał duże brunatne ptaki z krzywymi szponami i obcych ludzi zaglądających do kniei.
Widocznie o tym samym myślał również i gajowy.
Przy wieczerzy pan Piotr zwrócił się do Wacka i powiedział:
— Nora zestarzała się bardzo. Bolą ją łapy i grzbiet... Jeżeli będę zmuszał ją do pracy, zmar-