szek zasypał jej oczy i usta, mówić więc nie była w możności.
Wacio przepiłował wkrótce drzwiczki klatki i w ten sposób uwolnił od śmierci Dedetę.
— Biegnijmy teraz, co sił starczy! — zawołały dzieci i pędem pobiegły do żelaznej zapory, prosząc, aby im otworzono.
— Kim jesteście i czego chcecie o tej porze? — zagrzmiał głos jakiś za niemi.
Dzieci obejrzały się z przestrachem i ujrzały postać dużą o długich czarnych włosach, otoczoną płomieniami sięgającemi ramion.
Dzieci przeprosiły grzecznie za obudzenie królowej nocy, ale ta nie dawała się przeprosić i dotknęła ich żarem płomieni, aby miały za swe zuchwalstwo karę.
Poczem ujrzawszy u boku Wacia miecz złocisty, kazała mu go oddać, obiecując wzamian za to, puścić ich do domu spokojnie.
Strona:Wacio w zaczarowanej krainie.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —