Strona:Wacio w zaczarowanej krainie.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.
—   4   —

szkolnych kolegów i gdyby nie ten deszcz okropny, ubawiliby się znakomicie.
Stoi więc przy oknie stroskany i trochę na pogodę gniewny i myśli:
— Nie znoszę takiego brzydkiego dnia! Niema nic okropniejszego nad siedzenie w domu, gdy się ma lat dziewięć i chęć do zabawy na dworze... Jakżeż zazdroszczę tym, co mieszkają w krajach, gdzie zawsze świeci słońce, gdzie nigdy deszcz nie pada... O, jakżebym tam mieszkać pragnął!..
Zaledwie wymówił w myśli te słowa, spadła duża kropla deszczu na blachę okienną. Kropla ta stała się okrągłą i wzdętą jak bańka mydlana.
Naraz pękła, a z pośrodka niej wyskoczyła prześliczna mała wróżka. Ubrana była w niebieską suknię, srebrną koronę miała na maleńkiej swej główce, skrzydełka u ramion, a srebrny dzwoneczek w ręku.