— W takim razie królowa nigdy się już może nie zbudzi do życia! Śmierć grozi wszystkim. I trzepocąc skrzydłami dodała gniewnie: — Natychmiast mnie prowadźcie przed królową!
Strażnicy przerażeni i do głębi przejęci, pobiegli teraz wraz z nią ciepłemi drogami i korytarzami, które Maja odrazu poznała, a jakkolwiek nieprzytomna prawie ze wzburzenia i zmęczenia, jednak odczuwała rozkosz sfery ojczystej.
— Jestem w domu — szeptała blademi ustami.
W sali przyjęć królowej omal nie zemdlała. Jeden ze strażników ją podtrzymał, gdy drugi z niezwykłą wieścią pobiegł do komnat królowej. Bo. zrozumieli już obaj, że chodzi o coś nadzwyczajnego i poseł biegł jak szybko go tylko nogi niosły.
Pierwsze wyrabiaczki wosku wstały już po nocnym wypoczynku, więc tu i ówdzie wyjrzała przez otwór któraś z główek. Wiadomość o przybyciu Maji szybko się rozszerzała w grodzie.
Z komnat królowej wyszli dwaj oficerzy, których Maja natychmiast poznała. Poważni i milczący zajęli miejsce u wnijścia, nie pozdrowiwszy Maji; lada chwila miała się ukazać królowa.
Weszła bez zwykłego orszaku, mając przy sobie jedynie dwie służebnice i adiutanta. Zobaczywszy Maję, szybko do niej podeszła, a na widok ogromnego wzburzenia i opłakanego stanu pszczółki, złagodniał nieco wyraz powagi i surowości, malujący się na jej twarzy.
— Przybywasz z ważną wieścią? spytała spokojnie. — Kim jesteś?
Maja nie mogła przemówić. Po chwili dopiero wydobyła głos z krtani i z trudem wykrztusiła:
Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/130
Ta strona została przepisana.