Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/136

Ta strona została przepisana.

i lewej stronie stłoczone i na śmierć gotowe stały w cieniu połyskliwe szeregi żołnierzy?...
Wtem padł rozkaz z góry:
— W imię wiecznego prawa i w imię królowej, brońcie państwa!
Rozległ się brzęk napełniający powietrze i rozlegający się po całym grodzie jak żaden inny okrzyk bojowy. Zdawało się, że cały ul rozleci się od tego grzmiącego szumu, a gdzie przed chwilą widać było poszczególne szerszenie, teraz tarzały się ciemne, skłębione masy. Jeden z młodych oficerów pszczół, nie czekając końca rozkazu, uderzył pierwszy, pragnąc pierwszy ponieść śmierć bohaterską. Pełen zapału, gotów do ataku, rzucił się na pierwsze słowo komendy na stojącego najbliżej rozbójnika, a jego ostre żądło utorowało sobie drogę między głową, a pancerzem napierśnym, prosto do szyi przeciwnika. Widział jeszcze, jak szerszeń z wściekłym okrzykiem skurczył się z bólu, że przez chwilę wyglądał jak czarno-żółta, błyszcząca kula, poczem potworne żądło rozbójnika wbiło się w samo serce młodego oficera, który umierając, zobaczył siebie i śmiertelnie ugodzonego wroga w skłębionej chmurze pszczół. Jego śmierć bohaterska spotęgowała dziki zapał bojowy i pragnienie poświęcenia dla dobra ojczyzny; to też atak pszczół po trupie pierwszego poległego żołnierza, stał się fatalnym dla napastników.
Jednakowoż szerszenie są od niepamiętnych czasów zaprawione do zbójeckiego rzemiosła, a mord i grabież to codzienne ich zajęcie. Jakkolwiek pierwszy masowy atak pszczół, rozbił częściowo ich siły, to jednak niewielkie im tylko wyrządził szkody. Bo żądła pszczół nie przebijały pancerzy tych olbrzymów, a siła i wytrwa-