Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/138

Ta strona została przepisana.

szenie rychło zrozumiały, że został im odcięty odwrót i że żaden z nich nie ujrzy już światła dziennego. Więc wałczyły rozpaczliwie na śmierć i życie. Po dłuższej walce zaczęły jednak ulegać jeden po drugim, gdyż zaszła pewna okoliczność bardzo korzystna dla pszczół. Nie wyczerpała się wprawdzie siła olbrzymów, natomiast wyczerpywał się stopniowo jad ich żądeł, tak że ukłucia ich nie były już śmiercionośne. Zranione pszczoły wiedziały, że odzyskają zdrowie, a to je przejęło poczuciem zwycięstwa i spotęgowało zapał bojowy, podtrzymywany zresztą bólem za poległemi.
Zwolna uciszało się na placu boju. Głośne nawoływania szerszeni, walczących przed wnijściem do ula, nie budziły echa u towarzyszy, którym udało się wtargnąć.
— Wszyscy zginęli — rzekł dowódca szerszeni pełen rozpaczy, odwołując szturmujących do bramy grodu. Huf ich stopniał do połowy. Aż do nich dolatywał brzęk rozwścieczonego ula.
— Musiał ktoś zdradzić — rzekł znów dowódca. — Pszczoły były przygotowane.
Niedobitki zgromadziły się na topoli, zasłaniającej ul od zachodniego wiatru. Na dworze rozjaśniało się z każdą chwilą, a jutrzenka złociła już wierzchołki lip Zaczęły się odzywać głosy ptaków i rosa spadła na ziemię. Bladzi i drżący z wściekłości, wojownicy otoczyli dowódcę walczącego ze sobą, czy dać upust żądzy mordu, czy iść za głosem rozsądku. Nie, niepodobna narażać na zgubę całego hufca. Niechętnie, trzęsąc się z gniewu i obrażonej dumy, postanowił jednak wysłać posła do pszczół, dla ratowania jeńców.
Wybrał najmądrzejszego z oficerów i zawołał nań po imieniu.