Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/14

Ta strona została przepisana.

o kwietnią ścianę, odetchnęła głęboko i rozkosznie i ponad osłonecznione brzegi kwiatu patrzyła ku błękitnemu niebu.
— O, toż tysiąc razy ładniej jest na wielkim przestronnym świecie niż w mrocznym grodzie pszczół — zawołała. — Nigdy już tam nie wrócę, by zbierać miód, lub robić wosk. O nie, nigdy tego nie zrobię. Chcę widzieć i poznać ten kwitnący świat; ja nie jestem taką jak inne pszczoły; moje serce pragnie radości i niespodzianek, stworzone jest dla przygód i przeżyć. Nie chcę się bać niebezpieczeństw, bo czyż nie mam siły i odwagi i żądła?
Zaśmiała się zuchwale i radośnie i z kielicha tulipana połknęła duży łyk miodnego soku.
Wspaniale, pomyślała, życie jest naprawdę przecudne.
Ach, gdyby mała Maja przeczuwała, ile ją czeka biedy i niebezpieczeństw, byłaby się z pewnością rozmyśliła. Ale ona niczego nie przeczuwała i pozostała przy swym zamiarze. Rychło uległa ogromnemu zmęczeniu i zasnęła. Gdy się przebudziła, nie było słońca, a całą okolicę osłaniał mrok. Serce jej jednak zabiło mocniej i z pewnem wahaniem opuściła kwiat, zamierzający się właśnie zamknąć na noc. Pod wielkim liściem, wysoko u wierzchołka starego drzewa, ukryła się cała, a zasypiając, myślała pełna otuchy:
— Nie chcę tracić odwagi zaraz na początku. Słońce znów przyjdzie, to pewne; Kassandra mi przecież powiedziała. Trzeba tylko spać mocno i spokojnie.