znaczy musieć umrzeć. Miała wrażenie, że więcej teraz odczuwa bliskość śmierci, którą miał ponieść kto inny, niż wówczas, gdy groziła jej samej w sieci pająka.
— Och, gdybym mogła panu ulżyć — rzekła, zalewając się łzami.
Umierający nie dal jej już żadnej odpowiedzi. Raz jeszcze otworzył oczy, westchnął głęboko i skonał.
W pól godziny później wyrzucono jego zwłoki wraz z innemi przez bramy grodu. Ale mała Maja nigdy już nie miała zapomnieć tej krótkiej chwili rozstania ostatecznego. Zapamiętała na zawsze, że także jej wrogi są istotami kochającemi życie taksamo jak ona i że wszystkich czeka śmierć niechybna. Przypomniała sobie elfa, który jej opowiadał, że wraca do życia z każdym rozkwitem przyrody i gorąco pragnęła się dowiedzieć, czy także inne istoty, ponoszące śmierć ziemską, wracają do światła.
Chcę wierzyć, że tak jest — szepnęła do siebie. W tej chwili nadbiegł jednak wysłannik, wzywający ją przed oblicze królowej.
Maja zastała cały dwór zgromadzony w sali przyjęć monarchini. Nogi pod nią drżały i nie śmiała podnieść oczu v obecności królowej i tylu dostojników. Wśród oficerów stanowiących straż przyboczną królowej, brakło kilku najwaleczniejszych, a cały nastrój w sali był ogromnie poważny i uroczysty. Ale na wszystkich obliczach widniała też szlachetna duma z odniesionego zwycięstwa, opromieniając ich blaskiem sławy dobrze zdobytej.
Wtem królowa wstała ze swego miejsca i przez szeregi zgromadzonych podszedłszy do Maji, przycisnęła ją do swej piersi.
Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/143
Ta strona została przepisana.