Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/22

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ III.
Leśne jezioro i jego mieszkańcy.

Ach, myślała Maja podczas lotu, oto zapomniałam spytać Pepika o człowieka. Mężczyzna tak doświadczony jak on, mógłby mi z pewnością udzielić najlepszego objaśnienia. Ale może sama w ciągu dzisiejszego dnia napotkam gdzieś człowieka. Pełna przedsiębiorczości i otuchy, swemi błyszczącemi oczyma powiodła po dalekich barwnych obszarach, rozścielających się pod nią w całym przepychu letniej krasy.
Przelatywała obok dużego ogrodu, płonącego tysiącem barw. Napotykała rozmaite owady, które w prze-locie rzucały jej słowa pozdrowienia i życzyły wesołej podróży i obfitego zbioru. Ilekroć spotykała jaką pszczołę, serce jej uderzało mocniej, bo jednak czuła się trochę winną w swej bezczynności i bała się spotkania ze znajomemi. Wkrótce się jednak przekonała, że pszczoły nie zwracały na nią żadnej uwagi.
Nagle ujrzała błękitne niebo, jaśniejące pod nią w głębi nieskończonej. W pierwszej chwili pomyślała z przerażeniem, że może wzleciała zbyt wysoko i zabłąkała się w niebie; niebawem wszakże zobaczyła, że na brzegu tego podziemnego nieba odzwierciedlają, się drzewa i z bezmiernym zachwytem poznała, że jest to ogromna cicha toń wodna, przejrzysto-błękitną w ciszy poranka. Uszczęśliwiona, opuściła się tuż nad powierzchnię wody i w zwierciedle wodnem ujrzała siebie samą, unoszącą się w powietrzu, ujrzała swe przejrzyste skrzydełka połyskujące jak czyste lśniące szkło, przekonała się, że nóżki jej leżą na ciele, jak ją uczyła Kassandra i zobaczyła piękną złotą barwę swego ciała, odbitą we wodzie.