— A cóż ja mam robić? wykrzyknęła Puk. — Czy może mu na nosie zrobić komórkę z wosku? Ach, pani nie ma wcale zmysłu humoru. Zresztą, proszę mi powiedzieć, co pani robi użytecznego?
Maja oblała się purpurowym rumieńcem. Szybko się jednak opamiętała, nie chcąc by mucha spostrzegła jej zakłopotanie i rzekła szybko:
— Przyjdzie dzień, kiedy zrobię coś pięknego i wielkiego, coś zarówno dobrego jak użytecznego, ale wpierw chcę się trochę rozejrzeć po świecie. W głębi serca wszakże czuję. że nadejdzie dla mnie chwila wielka.
Mała Maja wypowiedziawszy te słowa, uczula w sobie istotnie gorące tchnienie nadziei i zapału, ale Puk zdawała się wcale nie rozumieć jej głębokiego wzruszenia. Niespokojnie biegając w krótkich podskokach tam i napowrót, spytała nagle:
— Czy pani droga nie ma przy sobie przypadkiem trochę miodu?
— Bardzo mi przykro — odrzekła Maja — ale nie mogę służyć. Chętniebym panią poczęstowała, zwłaszcza, że mi pani opowiedziała tyle zajmujących rzeczy. Czy mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
— Proszę tylko pytać — rzekła Puk.
— Otóż pragnęłabym się dowiedzieć, w jaki sposób mogłabym się dostać do. mieszkania człowieka.
— Musi pani poprostu wlecieć do mieszkania — poważnie rzekła Puk.
— Ale jak to zrobić, bez narażenia się na niebezpieczeństwo?
— Musi pani zaczekać, aż otworzą któreś okno, ale trzeba zapamiętać wyjście. Gdyby go pani później nie odnalazła, to najlepiej kierować się światłem. Okien jest
Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/60
Ta strona została przepisana.