Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/63

Ta strona została przepisana.

niosłych poważnych lipach, w których wierzchołkach żagwiły się do późnego wieczora promienie zachodzącego słońca.
Przelatywała pośród ciernistych krzaków jeżyny, okrytych już częściowo zielonemi jagodami, a częściowo jeszcze kwiatem. Gdy chcąc się wydobyć z gąszczy, podfrunęła do góry, by się znów dostać do jaśminu, nagle coś obcego osnuło jej czoło i ramiona, a następnie skrzydełka, które odrazu jakby znieruchomiały, a Maja nie umiejąc sobie uświadomić tego dziwnego zjawiska, czuła tylko, że lot jej został powstrzymany, a ona sama staje się bezsilną, jak gdyby jakaś tajemna, zła moc w niewidzialny sposób trzymała na uwięzi jej macadełka, nóżki i skrzydła. Nie upadła jednak. Nie mogąc poruszać skrzydełkami, unosiła się przecież w powietrzu, podtrzymywana dziwnie miękko i delikatnie, to wznoszona lekko, to znów nieznacznie spuszczana, jak gdyby łagodny wietrzyk igrał zerwanym liściem.
Maję ogarnęło uczucie trwogi, ale bać się właściwie nie miała czego, bo nie doznawała przecież żadnego bólu, ani nawet przykrości. Było to tylko dziwne, bardzo dziwne, w czem czaiło się coś złego. Postanowiła więc ruszyć się z miejsca. Jeśli sobie zada trud należyty, to niewątpliwie się jej to uda.
Wtem ujrzała w poprzek swej piersi cieniuchną, rozciągalną srebrną nić, a gdy zdjęta nagłym strachem chwyciła ją w rękę, nić przykleiła się do niej i nie dała się już odczepić. A oto druga srebrna nić biegnie jej przez ramię i obydwa skrzydełka, które splata ze sobą, że nie może niemi poruszać. I tu i tam, nad całem jej ciałem snują się te jasne, połyskliwe, klejaste nitki.
Mała Maja krzyknęła głośno z przerażenia, gdyż