ona najwidoczniej nastawiona na komary i muszki, a nie na tak duże owady jak pszczoła. Ale Maja jeszcze bezradniej się zaplątała.
Wtedy pająk przysunął się szybko tuż do Maji, ruchliwemi nogami wykonując akrobatyczne skoki po jednej jedynej nici, a ciałem zwieszony na dół.
— Skąd pani ma prawo psuć mi moją sieć? chrapliwym głosem ozwał się do Maji. — Czego tu szukasz? Alboż świat nie jest dość przestronny? Poco przyszłaś pani zakłócać spokój pustelnika?
Tego się Maja nie spodziewała. Nie, tego się nie spodziewała.
— Stało się to przez nieuwagę — zawołała, drżąc radosną nadzieją. Mimo swej okropnej brzydoty, pająk zdawał się nie żywić złych zamiarów. — Nie zauważyłam niestety pańskiej sieci i zaplątałam się w nią. Proszę mi wybaczyć.
Pająk zbliżył się nieco.
— Ależ z pani tęga osóbka — rzekł, to jedną, to drugą nogą uwalniając ją trochę ze splątanej sieci. Nić kołysała się w powietrzu. Dziwne istotnie, jakim sposobem tak cieniuchna nić mogła unieść dużego pająka.
— Ach, proszę mi dopomóc — prosiła Maja — wywdzięczę się panu, jak tylko potrafię.
— Poto wszak przyszedłem — rzekł pająk, dziwnie się jakoś uśmiechając. Mimo tego uśmiechu wyglądał okrutnie i podstępnie. — Swem podrygiwaniem psuje mi pani całą sieć. Przestań pani na chwilę, a zaraz cię uwolnię.
— Dzięki, stokrotne dzięki! zawołała Maja.
Pająk podszedł tuż do niej i przekonał się dokładnie, że Maja całkowicie omotała się pajęczyną.
Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/66
Ta strona została przepisana.