Strona:Waldemar Bonsels - Pszczółka Maja i jej przygody.pdf/7

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ I.
Ucieczka Maji z rodzinnego grodu.

Starsza pani pszczoła, która pszczółce Maji była pomocną, gdy ta zbudziwszy się do życia wydostała się ze swej komórki, nosiła imię Kassandry i zażywała w ulu wielkiego szacunku. Były wówczas dni bardzo burzliwe, gdyż wśród ludu pszczół wybuchł bunt, którego królowa nie mogła stłumić.
Gdy doświadczona Kassandra ocierała duże błyszczące oczy maleńkiej Maji, której przeżycia opowiem, i starała się doprowadzić do porządku jej delikatne skrzydełka, cały matecznik brzęczał tak groźnie, że małej Maji zrobiło się bardzo gorąco, co też powiedziała swej opiekunce.
Kassandra rozglądnęła się zaniepokojona, lecz nie odrazu odpowiedziała małej. Zdziwiło ją, że dziecko już tak wcześnie umie krytykować, ale w gruncie rzeczy miało słuszność, gdyż gorąco i tłok były wprost nie do zniesienia. Maja widziała ustawicznie przelatujące pszczoły, i to w takim pośpiechu i ścisku, że często jedne wspinały się po grzbietach drugich, to znów skłębione w jedną masę, toczyły się przed siebie.
Raz w jej pobliżu była królowa. Kassandra i Maja zostały nieco odepchnięte na bok, ale truteń, uprzejmy młody paniczyk o starannie utrzymanej powierzchowności przyszedł im z pomocą. Skinął Maji głową i trochę