— Ale hrabia ciągnął dalej pytająco:
— Czy odrzuciłbyś pan równie skwapliwie wszystkie kolce z drogi życia? W takim razie powiem Idalii, żeby się miała na baczności. Widziałem dzisiaj pełno kolców w jej spojrzeniu, i przewidując burzę, aż tu się schroniłem. Wprawdzie burza mnie się nie tyczy, ale zawsze strzeżonego Pan Bóg strzeże.
Mówił to zwolna, przeplatając słowa kłębami dymu, niby oczekując przerwy, opowiedzi. Alem ja nie mógł tak łatwo dostroić się do tego tonu, lub obojętnie mówić o tem, co życie moje wytrącało z kolei.
— Ach! młode dziewczyny, młode dziewczyny! ciągnął dalej Herakliusz, spoglądając w górę litośnie z wymownym gestem ramion i patrząc na mnie z pod oka.
Rozmowa ta drażniła rozstrojonego ducha, a jednak postanowiłem nie dać tego poznać, bo jakkolwiek hrabia był zamkniętym w sobie, jakkolwiek robił sobie zapewne igraszkę z cierpień moich, mierząc mnie skośnem spojrzeniem, dawał mi w zamian pole badania siebie. Dlatego starałem się słuchać go cierpliwie.
Nic tak nie dręczy, jak podejrzenie oparte na przeczuciu, gdy fakt żaden wspierać go nie chce, a ono na przekór trwa uparte, niezwalczone.
— Młode dziewczyny, powtórzyłem, hamując porywczość moją. Mówisz pan o Idalii. Czy wiesz co jej jest?
I wzrok mój zapałał mimowolną groźbą; ale hrabia nie zdawał się widzieć tego. Wyjął z ust cygaro, przymrużył bardziej jeszcze oczy, wlepiając je we mnie i wyrzekł z pewnym rodzajem wybuchu:
— Co jest Idalii! Jak ja to wiedzieć mogę? Czy sądzisz pan, że moja głowa obejmie ten ogrom nierozsądku, dziwactw, marzeń i urojeń, z których składa się usposobienie dziewczyny? Jesteś pan naiwny, że mi stawiasz podobne pytanie. Weź przeciwieństwo wszystkiego co się
Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/115
Ta strona została skorygowana.