Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

Nie mogłem zdobyć się na tłumaczenie, ani też na milczenie zupełne. Napisałem do Idalii list niby przebaczający jej z godnością. Ale to fałsz i kłamstwo; jam jej nie przebaczył, nie mogę przebaczyć. Ja tylko chciałem odezwać się do niej i wzbudzić żal za przeszłością, zostawić w jej umyśle wątpliwość, pogardą pomścić pogardę. List ten posłałem do Maniowa, by go dalej przesłano, i teraz niepokoi mnie to, czy on rąk jej dojdzie, a nie wiem gdzie jej szukać, jakim sposobem dowiedzieć się o tem.
Cierpię, szaleję, a ból mój składa się z tylu pierwiastków, że każda myśl staje mi się piekłem i okolony niby murem z płomieni, wszędzie gdzie zwrócę myśl i oczy, napotykam cierpienie tylko.
Czy istotnie są rzeczy, których zapomnieć nie można? czyż istotnie ta kobieta zwycięży mnie i złamie? Nie, to być nie może! Jeśli wspomnienie zrosło się z sercem — wyrwę je z piersi i zdepczę z pogardą!..
Nie odzywaj się do mnie próżnem słowem, Albino, nie szukaj mnie daremnie. Wiem wszystko co mi powiedzieć możesz, ale wiem także, iż są cierpienia bez lekarstwa, bez ulgi, bez spoczynku, że są miłości graniczące z szaleństwem, i zaczynam lękać się samego siebie. Twarze ludzkie stają mi się wstrętne, świat zewnętrzny przykry i rażący, oczy moje pragną tylko jej widoku, ucho moje jej głosu, i na dźwięk tej piosnki którą śpiewała, czuję że rozpłakałbym się jak dziecko. Czasem, siedząc sam zamyślony, powtarzam bezwiednie słowa tej włoskiej pieśni, którą ona jedna śpiewała, która nie zmieszała mi się z żadnem obcem wspomnieniem, i staram się naśladować srebrne brzmienie jej głosu. Spostrzegam się, urywam w pół melodyi, i śmieję się gorzko sam z siebie, a w myśli mojej pozostają wiecznie te słowa złowróżbne: „L‘anima sola mai non muore, e soffre per l‘éternita.“ Oto masz mój obraz moralny.
Przed kilku dniami odwiedził mnie Jan. Spotkanie