Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/149

Ta strona została skorygowana.

brze że cierpię z tobą a dróg twoich zmienić nie mogę, ani przynieść ci pociechy.




LIST XXII.
EDWARD DO ALBINY.

Karnawał Albino, karnawał! Wszystko co żyje szaleje, jak opętane jakąś dziwną potęgą, wszystko co żyje biegnie na Corso i tam, na ziemi zasłanej uwiędłymi kwiaty wśród gradu cukrów i gipsu, wśród wrzawy, okrzyków, hałasu, potrącany potrąca i biegnie porwany wirem. Karnawał, karnawał! Cała ludność jest w oknach, na balkonach i na Corso!
A wokoło wszystko puste, bezludne, domy pozamykane, zdaleka tylko dochodzą okrzyki, zdaleka słyszysz rojne mrowisko ludzi; wokoło cisza śmierci, na niebie, cicha pogoda wiosenna, w okrąg ruiny, pustkowie.
I ja szaleję z drugimi, powóz mój najstrojniejszy na Corso i najpiękniejsze bukiety i najwięcej cukrów rzucam na balkony pięknych rzymianek.
I tutaj spotkałem Idalją. Na jednem z wyższych balkonów, nie mięszając się do gwaru i ruchu, stała zadumana i smutna w gronie cudzoziemskich kobiet. Kwiaty ota-