Nie piszę ci już nawet co ja czuję, nawet co myślę, Albino, ja sam tego nie wiem dokładnie. Wypadki ścigają mnie w swej nieubłaganej kolei; dla mnie niema już wyjścia, niema ratunku, niema zbawienia i niema powrotu. Czuje się równie złym jak nieszczęśliwym: to może dwa jednoznaczne wyrazy. Biada tym co znajdą się na drodze mojej! Litość, miłosierdzie, przebaczenie, wszystkie miększe uczucia wygasły we mnie, zbrzydłem samemu sobie! Nieszczęście zwyciężyło mnie i uczyniło szkodliwym.
Dlaczegóżbym miał litować się nad drugiem sercem, gdy moje rozdarto, zdeptano? Dlaczegoż nie mam oddawać innym złego które mnie wyrządzono? Ty także powinnaś mnie potępić, pogardzić mną; czuję ze zasługuję na to.
A jednak Albino, ja byłem innym kiedyś; dawniej jam zdolnym był do wszystkiego co wielkie, co szlachetne. Serce moje mogło pomieścić inne uczucia, niż zemstę, niż nienawiść. To minęło. Dzisiaj niech ludzie ustępują mi z drogi, bo jestem jak oni twardy i okrutny. Jak oni będą mścił się na niewinnych, za złe wycierpiane.