Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/173

Ta strona została skorygowana.

śmiech w Maniowie? I ty sądzisz żem darmo tak cierpiał? Świat dzisiaj łączy nazwiska nasze i ma słuszność, to było celem mego życia. Świat dzisiaj zowie cię narzeczoną moją, czy wiesz o tem? Pamiętaj że choćbym miał go zabić, ty musisz być moją!
Mógł mówić długo i w bezsilnej wściekłości otwierać nam męty swego serca. Idalia nie była zdolną go usłyszeć. Słowa jego odejmowały jej wszystko to, na czem dotąd wspierała życie. Ostatnia nić wiary pękła w jej duchu, gdy zrozumiała jakiego człowieka i jakiego uczucia stała się ofiarą, gdy zrozumiała w końcu tę miłość i zdradę oplątującą ją jak brudna pajęczyna; którą tak niespodzianie zniweczyło przypadkowe spotkanie nasze.
Wyznanie jego było dla mnie tryumfem, a jednak spojrzawszy na Idalią, nie mogłem się niem cieszyć. Oczy jej przybrały znowu ten wyraz przerażenia, jakby wszystko na świecie wydawało jej się fałszem i zdradą. Rumieniec krwisty wybiegł na jej lice; jej dziewicza duma cierpiała, że tak nikczemnie kochaną być mogła. Wyznanie jego raziło ją jak hańba; ze wstrętem i trwogą spoglądała na niego szeroko roztwartemi oczami.
— Idalio, zawołałem, odgadując jej wrażenia, nie patrz tak, nie trwóż się życiem, nie oglądaj za siebie. Patrz w serce moje, na którem wesprzeć się możesz.
Ale nie zdołałem nawet zwrócić jej uwagi, odwołać myśli biegnących drogą swoją. Może wówczas pojmowała wyrządzoną mi krzywdę i długie pasmo zdrad i fałszów, któremi Herakliusz nas rozdzielił, uwidomiło się w jej pamięci. Mimo to jednak nie zwróciła się do mnie; serce jej zawiedzione, rozdarte, nie mogło się uspokoić. Blada, wpółmartwa, pogrążona w strasznej zadumie, ciążyła coraz bardziej na ramieniu mojem, jak ciało bez życia.
Hrabia zaślepiony namiętnością, nie widział sinych cieni łamiących się na jej twarzy, nie zrozumiał wyrazu jej spojrzenia. Sądził może że marna groźba jego wywo-