Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

dla mnie opiekuńczą istotą, od dzieciństwa przywykłem czytać w twoich wielkich, smutnych, przenikliwych oczach tajemnice własnego ducha. Potrafiłaś wzbudzić we mnie nieokreślone uczucie, które zmusza moje harde serce otwierać się i spowiadać przed tobą, przed tobą jedną na święcie. Mimowolnie myśl moja zwraca się ku tobie; przywykłem badać siebie w obec twego wysokiego ducha, nie kryć ran, nie kryć upadków nawet jakie przynosi mi walka życia i w twojem gorącem sercu szukać ulgi, współczucia. Jak potrafiłaś dokazać tego cudu, bym ja, dumny, samowolny, namiętny, zdobył się w obec ciebie na pokorę wyznania? Nie wiem sam, ale mi błogo, kiedy mogę myśl moją utulić pod skrzydła twej pogodnej myśli, i wzburzonego ducha obnażyć przed twym jasnym duchem; bo wiem, że każda boleść moja jest tobie boleścią, że umiesz weselić się mojem szczęściem, radować nadzieją i kochać to, co ja kocham.
Los postawił nas zdala jedno od drugiego. Doznałaś burz w życiu, siostro moja, kochałaś i cierpiałaś wytrwale, pozostałaś wierną samej sobie, i we własnem sercu znalazłaś rozwiązanie sfinksowej zagadki życia. Duch twój zahartował się w walce, pozostał silnym i młodym, pojmuje wszystko co równe mu miarą, a jeśli nie miarą, to wolą i chęcią. Dlatego myśl moja ulata do ciebie gdzieś za dalekie morza, do Nowego świata, gdzie poszłaś za ukochanym, i oczekuje wzajem bratniej myśli twojej, jak rosy ożywczej.
Ostatni list twój doszedł mnie właśnie w chwili wyjazdu z Paryża; teraz piszę do ciebie z kraju, dokąd powróciłem, naglony listami brata. Piszę do ciebie z domu jego, z tej okolicy posępnej, którą znasz tak dobrze, zgubionej w głębi lasów, wśród których odzywają się tylko zdaleka ciężkie młoty fabryczne, szumią wody puszczone na olbrzymie koła, wiją się w górę ciężkie dymy. Jestem znowu w tym domu, gdzieśmy spędzili dziecinne lata. Czy