Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/74

Ta strona została skorygowana.

nie uszła oka mego, że za panem kobiety szalały; masz dziwnie energiczny sposób stawiania i rozwiązywania kwestyj, może wbrew obyczajom przyjętym, ale z rodzajem logiki namiętnej, która najłatwiej trafia do ich przekonania. Szkoda, że przeminęły czasy Bartolów i Almawiwów; lepiej od nich potrafiłbyś pan wykraść Rozynę.
Mówił to nawpół szyderczo, nawpół przyjaźnie; widać chciał sobie w każdym razie zostawić drogę odwrotu.
— Bądź jak bądź, — jutro księżniczka opuści Maniowę!..
— Opuszczę Maniowę?.. a to dlaczego?.. — spytał dźwięczny głos za nami.
Obejrzeliśmy się szybko: we drzwiach od balkonu stała Idalia, z pękiem polnych kwiatów w ręku. Znać usłyszała ostatnie słowa Herakliusza, bo zatrzymała się na miejscu, może pojmując ważność tej rozmowy, bo uśmiech zamierał na jej ustach i bacznie śledziła nasze twarze.
Ma dźwięk tego głosu Herakliusz zwrócił się ku niej, wyraźnie zmieszany tą nagłą przerwą. Ja stałem na miejscu, spoglądając na nią. Nigdy jeszcze nie wydała mi się tak piękną, jak w owej chwili. Ponad brudnym światem i małemi względami jego, z tym wyrazem dziecięcej niewinności w oczach, z tą niezmąconą czystością czoła, stała przy nas, niezdolna prawie zrozumieć słów, które zamieniliśmy z jej powodu.
Czemuż los postawił ją tak wysoko, otoczył tem wszystkiem, co brudne żądze rozniecić może? Czemuż nie mogłem oddzielić jej od jej bogactw, od świata całego, i unieść jak orzeł po nad chmury, by nawet jej stopy nie zbrudził pył ziemski? Milczałem, topiąc w niej pełne miłości i zachwytu spojrzenie.
Ona zrozumiała je widać, bo zbliżyła się do mnie, wyciągając rękę na powitanie.
— Co panu jest? napytała z niepokojem, nie zważa-