Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

rękę, aż ta się ukończy. Zwyczaj każe ją nosić rok i sześć tygodni; ale Idalia uważa ten czas za zbyt krótki i przez dwa lata pragnie pozostać wolną. Tymczasem dojdzie też i pełnoletności, odpowiedzialność więc za to zamężcie na mnie ciążyć przestanie.
Przygotowany byłem na te słowa, a jednak nie wysłuchałem ich bez dreszczu; zawierały one dla mnie coś niepojętego, bo nie rozumiałem już jak dalej żyć potrafię. Ten długi przeciąg czasu nawet nie przedstawiał mi myśli wyraźnej. Co znaczy rok czy dwa lata dla tego, któremu chwila każda staje się niepodobną?.. Od wczoraj nie poznawałem siebie, od wczoraj kochałem ją z szaleństwem namiętności, jakiej równej nie doznałem nigdy. Dotąd ona drzemała w głębi mego łona, nieświadoma siebie; zbudziło ją pierwsze wyznanie, pierwsza przeszkoda. A jednak potrafiłem odpowiedzieć ze spokojem rozpaczy:
— Czy radom pana hrabiego zawdzięczam to postanowienie?
— Rady moje w tym razie zgadzają się z życzeniem Idalii, inaczej miałeś pan dowód jak mało słuchane bywają.
W tych słowach przebijała gorycz, za którą wdzięczny mu byłem, jako za dowód ludzkiego uczucia; potrzebowałem wierzyć że to on, nie ona cierpieć mi każe, potrzebowałem uniewinniać ją jego kosztem.
— Uważam, rzekł hrabia po chwili, jakby oczekiwał odpowiedzi, uważam że pan chcesz koniecznie widzieć nieprzyjaciela we mnie; sądzę jednak, iż po dojrzałej rozwadze oddasz mi sprawiedliwość. Postępuję z równą pańskiej szczerością. Marzyłem dla Idalii o innym losie, nie taję i nie taiłem tego, ale nie mam prawa stawać wbrew jej woli. Zgadzam się z jej życzeniem zupełnie i stawiam za jedyny warunek uszanowanie konwenansowych praw świata. Na honor, więcej żądać pan odemnie nie możesz.